Jak to się zaczeło

Początki nie były łatwe. Pomysł, aby pojechać do Gdańska i pokazać nasze skrzynki ludziom i światu zrodził się na spontanicznie. Jedziemy!!!  Stać nas było tylko na weekendowe stoisko, w ostatnie dni Jarmarku Św. Dominika. Był sierpień 2013 i tak to się zaczęło a konsekwencji nikt nie mógł się spodziewać.

Kiedy patrzę hen za siebie

Któż nie pamięta tej niezwykłej ballady jarmarkowej i wszystkich kolorów palety barw, które określały nas, nasze rozterki, marzenia i pracę. Praca jest w życiu niezwykle ważna , jej brak zamienia niekiedy błogą rzeczywistość w koszmar. Nam się udało i dzięki Jarmarkom właśnie, a tak naprawdę dzięki Jarmarkowi Dominikańskiemu poznaliśmy urok tego miejsca i ludzi, których spotykamy co roku. Początki nie były łatwe. Pomysł, aby pojechać do Gdańska i pokazać nasze skrzynki ludziom i światu zrodził się na spontana. Jedziemy!!!  na weekendowe stoisko, w ostatni weekend Dominika. Był sierpień 2013 i tak to się zaczęło.

Jarmark Dominikański 2013

Wyjazd z Olsztyna o 2 drugiej w nocy , żeby dotrzeć jeszcze o świcie na Grobli 1, tam są miejsca , kto pierwszy ten lepszy. Udało się! Pospiesznie pakowane skrzynki , stoisko, jedno przęsło , stolik, 2 krzesła, koc, parasol, hardcore. Ale jest klimat, pogoda sprzyja i na wstępie zachwyt i gorące przyjęcie pracowników firmy ochroniarskiej – „Zakasujecie cały Jarmark , te skrzynki to hicior!!!! Nie pomylili się , poszły wszystkie. Po powrocie do Olsztyna , gorąca narada i jednogłośne stwierdzenie wchodzimy w to……. 

„Zakasujecie cały Jarmark”


Powrót do bloga